top of page

Fundacja Centauru  lipiec 2012

 

 

 

„Nasza działaczka, Olga Mikrut, postanowiła dostarczyć samochód misek osobiście – i od razu poznać ludzi, którzy również walczą o ocalenie – choć nie koni. Tak poznaliśmy raj dla szaraków. Zapraszamy na wywiad z obrońcami tego gatunku.

Zazajęczmy Polskę!

 

Ten mały, ważący od 3 do 5 kilogramów, ssak słyszy słuchami, na świat patrzy trzeszczami, porusza się dzięki „skokom”, a zamiast ogona ma omyk. Mowa o zającu szaraku (Lepus europaeus), który był kiedyś jednym z najpospolitszych mieszkańców polskich pól, lasów, równin i gór. Dziś jest zagrożony wyginięciem – jego populacja wynosi niespełna 500 tysięcy osobników – w latach dziewięćdziesiątych tych zwierząt było dwa razy więcej.

 

Problem europejski


Problem z niską liczebnością zajęcy nie dotyczy tylko Polski. Ryzyko wyginięcia dotyka niemal wszystkie kraje Europy Zachodniej. To m. in. skutek intensyfikacji rolnictwa, który zmusił rolników do zakładania i prowadzenia wielkoobszarowych upraw. Doprowadziło to do likwidacji miedz, zadrzewień i zakrzewień, w których, na co dzień żyją zające. Wzrost populacji lisa, będącego naturalnym wrogiem szaraków, również odcisnął piętno na liczebności tych zwierząt.

 

Przyjaciele szaraków


Pozytywne jest to, że są w Polsce ludzie, dla których los zajęcy nie jest obojętny. Do tego grona należą Lidia i Maciej Piaseccy, którzy od trzech lat prowadzą jedną z niewielu hodowli zająca szaraka w Polsce. Dla ratowania gatunku Piaseccy „uciekli” z wielkiego miasta, w góry, w których zawsze czuli się „jak w domu”. – Początki były trudne – opowiada Pani Lidia. W polskiej literaturze praktycznie nie ma podręczników czy opracowań naukowych, które ułatwiłyby założenie i prowadzenie hodowli – dodaje. – Jest szansa, że nasze dzieci nie będą oglądać tych zwierząt tylko w książkach – mówi Pan Maciej. – Rocznie z naszej hodowli do natury trafia około 3000 sztuk zwierząt. To i tak kropla w morzu potrzeb. Aby odtworzyć równowagę do natury rocznie powinno trafiać, co najmniej 100 000 zajęcy – podsumowuje. Szaraki kupują głównie koła łowieckie Myśliwi przyjęli zasadę wstrzymania polowania, gdy liczebność zajęcy w rejonie spada poniżej 5 osobników na 100 hektarów. Oznacza to, że w Polsce aktualnie praktycznie nie ma odstrzałów na zające.

 

Życie jak w Madrycie


350 par zajęcy szaraków w hodowli Piaseckich zamieszkuje ekskluzywne apartamenty, skromnie nazywane przez hodowców klatkami. Długie na 2 metry, wysokie na metr są wykonane z ekologicznych materiałów. Zielone, jak zielony krajobraz Paszkowa, „domki” mają wydzieloną sypialnię i pokój dzienny razem z jadalnią. Wszystkie klatki są skierowane na południe. – Zające uwielbiają wygrzewać się w słońcu – opowiada Pani Lidia. W ten sposób spędzają praktycznie cały dzień. Ich aktywność rośnie rano i wieczorem. Do każdej klatki jest doprowadzana świeża woda – szaraki korzystają z wygodnych poidełek. Tej zimy ich apartamenty otrzymają kolejną gwiazdkę – za podgrzewane miski. Zwierzęta są pod codzienną kuratelą swoich opiekunów. Odrzucone przez matkę młode pierwsze tygodnie spędzają w domu Piaseckich, pod opieką Pani Lidii, która strzykawką podaje maluchom kozie mleko. Chętni do pomocy są również czworonożni domownicy suka Luna i koty Toffi, Rudek oraz Miłka.

 

Wegetarianie i samotnicy


W naturze zające jedzą trawę, koniczynę, buraki, marchew, ziemniaki, kapustę, rzepak, seradelę, oziminy zbóż, zioła, pączki drzew liściastych, miękką, soczystą korę, owoce drzew i krzewów. W paszkowskiej hodowli menu może nie jest aż tak bogate, ale szaraki nie mogą narzekać na kiepską dietę. Otrzymują wysokowartościową karmę, pokos łąkowy, a w sezonie marchew, młode kolby kukurydzy i największy smakołyk naszych braci mniejszych – jabłka. Zające zdecydowanie wolą samotność. W pary łączą się tylko na czas parkotów, czyli okresów aktywności płciowej. Wówczas za jedną samicą „zalotnie kica” parę samców. Dla wymarzonej partnerki zające gotowe są stanąć do zażartej walki. Bronią są przednie skoki i pazury. Po 42-dniowej ciąży na świat przychodzi od 2 do 4 młodych. W hodowli Piaseckich ten wskaźnik jest wyższy i wynosi 4-6. Upadki są niższe niż w przypadku Ośrodków Hodowli Zarodowej zajęcy (50%) i wynoszą około 15%. W środowisku naturalnym los zwierząt jest bardzo mocno uzależniony od warunków atmosferycznych. Niskie temperatury oraz opady śniegu wczesną wiosną sprawiają, że czasami giną całe mioty, tzw. „marczaki”.

 

Zając „na każdym kroku”


Przyszłość zajęcy jest w rękach człowieka. Natura, atakowana z każdej strony przez postęp i cywilizację, potrzebuje przyjaciół. Ma ich we właścicielach paszkowskiej hodowli, ma ich w nas – pracownikach i wolontariuszach Fundacji Centaurus, a także w wielu innych ludziach, którzy szanują i propagują ekologię. Tym bardziej jest nam miło, że możemy współpracować z Lidią i Maciejem. Z całego serca życzymy im powodzenia, a polskiej przyrodzie „zająca na każdym kroku”.

bottom of page